Arbiter Qter
Ze swojego dzieciństwa nie pamięta już niczego...
Nie wie kim byli jego rodzice, gdzie mieszkał, jak wyglądał. W ogóle nie wie jak wyglądało kiedyś. Cały tamten okres to dla niego biała plama.
Zresztą, w niczym mu to nie przeszkadza - w obecnym życiu wspomnienia nie są dla niego ważne. Jedyną rzeczą, jaką pamięta to wybuch... Wydaje mu się - choć nie jest tego pewien - że próbował wtedy przygotować jakąś miksturę, która zapewniłaby mu nieśmiertelność. Potem był wybuch i... znalazł się tutaj. Eksperyment chyba się udał, jako że Qter żyje w tym świecie już wielu tysięcy lat i nie widać po nim upływu czasu.
Odkąd pamiętał, zawsze parał się czarną magią. Nekromancja - to jego dziedzina. Od wieków doskonalił swą sztukę. Od tysiącleci nie ma już czego doskonalić. Idealnie opanowawszy magię, wziął się za doskonalenie kunsztu walki. Raz wspomagając się czarami, raz bez ich pomocy pokonał tabuny wrogów. Zgładził niejednego - wydawałoby się - niepokonanego, bez żadnej rysy wojownika, który po prostu stanął po złej stronie. Jednak i tutaj ten potężny wojownik osiągnął poziom tak wysoki, że pokonywanie kolejnych przeciwników nie sprawiało mu już przyjemności. Obowiązek, ot co... Rutyna...
Wtedy postanowił zostać dowódcą. Mając pod swoim władaniem ogromne armie, roznosił nieprzyjaciół w pył. Dla swoich żołnierzy był niesamowitym autorytetem. Jako iż był szalenie potężnym wojownikiem, słuchali jego słów jak zaczarowani, wchłaniając w siebie każde wskazówki, które im przekazywał. Był wspaniałym dowódcą. Zawsze walczył w szeregach swych ludzi, by dać im dobry przykład. Dzięki genialnym posunięciom taktycznym nieraz pokonywał, wydawałoby się, wiele silniejszego przeciwnika.
Pewnego dnia, siedząc przy pokaźnym kuflu piwa w nadmorskiej karczmie o malowniczej nazwie: "Pod wdziękami syreny", przypadkiem usłyszał rozmowę dwóch wojaków. Rozmawiali oni o pewnej dalekiej osadzie, w której spotykali się najwięksi wojownicy z całego świata, by w uczciwym pojedynku walczyć w różnorakich turniejach, prowadzić dysputy o taktykach i wspólnie spędzać czas przy piwie. Qter wielce zafascynowany tą wizją (w szczególności ostatnią), czym prędzej wybiegł z karczmy i ruszył na poszukiwanie osady, o której wspominali dwaj podróżni. W głowie kołatała mu tylko jedna nazwa: "Pazur Behemota".
Odnalezienie osady nie nastręczyło mu wielu kłopotów. Kiedy przekraczał jej próg, przywitał go gwar. Szybko odnalazł się w tej specyficznej społeczności, gdzie wszyscy są do siebie przyjaźnie nastawieni.
Dalsza historia Qtera to pasmo ciągłych walk, zwycięstw, nowych wyzwań. Szybko wiele osób zaczęło sobie cenić tego, nieznanego im dotąd, wojownika. Jego zawsze pożytecznych rad słuchano z zainteresowaniem, a walkom przyglądano się z przejęciem. Wkrótce jego zasługi dla Imperium zostały wynagrodzone - Qter, jako pierwszy w historii, zdobył tytuł Lorda Dowódcy, tym samym na wieki zapisując się do imperialnej kroniki. Wielka chwała i splendor otoczyła tego potężnego wojownika, jednakże on wciąż pozostał taki sam. Skromny, zawsze kierujący się uczciwością i honorem, nekromanta, który do perfekcji opanował sztukę walki, lubiący wieczory spędzać w tawernach przy, jak to mówi, "najlepszym w całym Axeoth trunku!". Czymże jest ten złocisty napój, dodawać chyba nie trzeba...
- Rasa
- nieznana
- Profesja
- nieznana
- Skąd
- nie wiadomo
- Tytuł
- Weteran ( Szczegóły )
- Grupy użytkownika
- 4 ( Zobacz listę )
- Dołączył
- czwartek, 31.10.2002, 17:19
- Zawód
- studiuję ekonomię
- Zainteresowania
- Heroesi, ciężka muzyka, piwo, Scrabble
- Kontakt
- Wyślij wiadomość