Guinea
A cóż to za zakapturzony osobnik? Różne rzeczy o nim powiadają...
Powiadają, że do walki używa narzędzi ogrodniczych, a konkretnie grabii... To prawda. Nie powiadają jednak, dlaczego akurat grabii, a nie na przykład miecza, jak to jest w zwyczaju. Otóż dlatego, że jedynie tym umie się posługiwać. Miecz zazwyczaj chwytał za niewłaściwy koniec, toporem usiłował obciąć sobie nos, a drzewcem od włóczni niewiadomym sposobem trafiał się w tył głowy. Zrozumiał jedynie filozofię grabii, która zawiera się słowami "twój koniec to ten koniec, który ma mniej końców niż drugi koniec". Stwierdził, że brzmi to o niebo zrozumialej od "twój koniec to ten koniec, którym się nie kaleczysz". Czy słusznie wybrał, czy niesłusznie, ciężko ocenić, ale faktem jest, że nadal ma wszystkie palce, co można uznać za pewien sukces.
Powiadają również, że zna różne zaklęcia... To też prawda. Swego czasu sporo czarował. Niektóre czary nawet dobrze wyszły... A niektóre wyszły prawie dobrze. To znaczy można je uznać za całkiem udane, jeśli założyć, że ich celem było robienie dużych kraterów w ziemi. Myślicie, że te wydmy zawsze tu były? Skądże znowu, kiedyś okolica była równa i gładka jak twarz przeciętnego krasnoluda po użyciu brzytwy marki Dżin Lett z trzema ostrzami. No ale do czasu. Niektóre chybione zaklęcia robiły dziury, inne robiły góry, a jeszcze inne zamieniały się w coś co najmniej dziwnego (np. w sraczkowatego flaminga parzystokopytnego z trzema nerkami) i udawały się w kierunku raczejśredniobliżejnieokreślonym. Na szczęście dla okolicznych stworzeń te straszne czary już się skończyły... Chociaż nadal można przypadkiem nadepnąć na magiczny niewypał i zarobić bonusowe skrzydło lub gałązkę z kluczami francuskimi...
A cóż ten osobnik teraz porabia? Otóż przeszedł na emeryturę i grabki do kąta odstawił. Ale jak każdy szanujący się emeryt znalazł sobie hobby. Zaczął hodować powietrze. Powiecie, że to bez sensu, bo przecież powietrze jest i tak, nie trzeba go hodować. I o to chodzi. Nie dość, że nie musi nic robić, to jeszcze ma wyniki.
Lecz skoro jest na emeryturze, a hobby mu czasu nie zajmuje, to chyba musi coś robić? Dokładnie. Robi. sztukę. Przez małe sz. sztukę w najróżniejszych formach i odmianach. Efekty są, krótko mówiąc, oszałamiające. To znaczy, że inni twórcy są oszołomieni, jak ktoś mógł stworzyć coś tak bezsensownego... i jak to się może komukolwiek podobać... Ale jednak się podoba, ku zaskoczeniu wszystkich, z samym twórcą na czele. A skoro się podoba, to tworzy dalej. A Artyści przez duże A drżą, kiedy weźmie się za ich dziedzinę i pobije w niej wszelkie rekordy bezsensu i chorej wyobraźni.
Istnieje jednak legenda, że kiedy zabiją dzwony... Cóż, jeśli ktoś spróbuje zabić go dzwonem, to będzie miał spore szanse zostać wyjątkowo pechowym dzwonnikiem, ot co.
- Rasa
- nieznana
- Profesja
- nieznana
- Skąd
- nie wiadomo
- Tytuł
- Weteran ( Szczegóły )
- Grupy użytkownika
- 4 ( Zobacz listę )
- Dołączył
- piątek, 19.05.2000, 18:02
- Zawód
- Arcykapłem Wielkiej Dwugłowej Łasicy
- WWW
- http://www.lostinglory.com
- Kontakt
- Wyślij wiadomość