Po Fuuzym nie widać, ile przecierpiał. Na co dzień jest pogodny, lecz nosi pamiątkę po dawnych wydarzeniach; ma czarne włosy, czego nie spotyka się na co dzień u elfów.

Jego ojciec był druidem. Oddał wielkie zasługi w walce przeciw demonom. Chciał nauczyć syna magii, lecz ten wolał poświęcić się sztuce. Jego głos znany był we wszystkich puszczach Erathii. Mówiono na niego Anral – Słowiczy Śpiew.

Gdy nadeszło Rozliczenie Fuuzy ledwo się uratował. Przeszedł przez portal dosłownie w chwili, gdy ziemia zapadała się pod nim. Jego ojciec już nie zdążył...

Jednak zamiast trafić do nowego świata wylądował gdzie indziej. W dusznej i gorącej grocie, z której nie było wyjścia. Było tam natomiast mnóstwo demonów. Czekały na niego. Zaprowadzony przed oblicze władcy tych ciemnych czeluści dowiedział się, że niby-portal był pułapką zastawioną na jego ojca. Władca, wściekły, że nie ujął właściwej ofiary, rzucił na Fuuzy’ego potężną klątwę. Młody elf stracił przytomność.

Obudził się na Axeoth, pod błękitnym niebem. Uznał gorące podziemia i króla demonów za zły sen. Zdziwił się tylko, że jego włosy zmieniły kolor, lecz przypisał to właściwościom portalu, przez który przeszedł.

Jego wyjątkowość ujawniła się, gdy został ranny w walce. Strzała przebiła jelita. Fuuzy miał umrzeć w ciągu kilku godzin. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Fuuzy żył przez tydzień, przez miesiąc i drugi. Przez cały ten czas straszliwie cierpiał. Po bardzo długim okresie rana zaczęła powoli się goić. Jeszcze zanim wyzdrowiał zaczął domyślać się prawdy: klątwa nie była snem. Miał wychodzić cało z najgorszych obrażeń, lecz przy tym cierpieć ból, jakiego zaznało niewielu.

Aby ograniczyć swe męki, pojawiające się przy najmniejszym choćby zadraśnięciu, przeszukuje świat w poszukiwaniu sposobu na odwrócenie klątwy. Podobno gdzieś istnieje płaszcz ukradziony wyroczni z Freehaven. Powiadają, że jego moc zdejmuje wszelkie klątwy. Wszędzie, gdzie tylko pojawiają się pogłoski o tym potężnym artefakcie prędzej czy później pojawia się czarnowłosy elf...