Wiwernus
Wiwernus. Czym właściwie jest to stworzenie? Historia samozwańczego Króla Wiwern, a jednocześnie barda, artysty i znawcy orczego mięsa rozpoczyna się wraz z pierwszymi próbami podbojów pomniejszych ziem z ojczystej Tatalii, gdzie też przyszło mu się urodzić, żyć i polować na okoliczne zielonoskóre pokraki. Początki były trudne, bo przez naturalne braki w sztuce nawigacyjnej nie potrafił zbyt dobrze latać i ciągle wpadał na konary drzew, które wyrastały z bagna w każdym możliwym miejscu, ograniczając znacząco zakres jego niezgrabnych ruchów. Mimo sporego apetytu nie potrafił on zapanować nad lokalnym środowiskiem, marniejąc w oczach i zostając zmuszonym do zadowolenia się resztkami po tak zacnych stworzeniach jak Hydr czy Godzilla. Szczególnie ten drugi zawsze wzbudzał w Wiwernusie (wtedy zwanym jeszcze jako Wiwern) niezdrowe pożądanie, zachwycając nieokrzesaniem, bezpośredniością i bezkompromisowością. Niestety wszystkie próby adorowania zostały uznane za namolne próby wkupienia się w jego łaski, przez co rozgoryczony bohater tej grafomańskiej opowieści jadł tylko to, co zaoferowali mu wspaniałomyślnie mieszkańcy bagien. Jako osobnik o niezbyt wygórowanym poczuciu honoru trwał w tym stanie bardzo długo, niekiedy nawet wiążąc dalsze plany z wtopieniem się w bagienne społeczności. Zapoznał się ze sztukami magicznymi, w tym najwyższą z nich, czyli sztuką muzyczną. Całkiem możliwe, że gdyby nie brak palców, to nasz bohater stałby się największym z bardów od Eofolu aż po nieistniejące (i niech tak pozostanie) Vori. Mimo drobnych incydentów z odgryzieniem karmiących go rąk reptilionów ostatecznie zawsze wychodził obronną ręką z taraptów i cieszył się dostatkiem, obserwując jak jego smoczy krewni męczą się z kolejnymi polowaniami.
Z czasem jednak Wiwerna znudziła ostra kuchnia oraz nudny bagienny żywot, więc opuścił mokradła, szukając lepszego miejsca dla swojego wspaniałego ciała. Znalazł je wśród pionierów, mistrzów sztuki moderskiej z New Grove Town Team, gdzie też poznał smak trudnej sztuki modyfikacji i przyczynił się do powstania wspaniałych miast nocnych elfów, na zawsze zostając zapamiętanym jako wspaniały twórca i artysta. Prawdą było, że w większości testował stropy chat i sprzątał po satyrach, a jego nowe alter ego powstało w wyniku wpadnięcia do radioaktywnych odpadów, przez co jego łuski zabarwiły się na różowy odcień, a Wiwern stał się pełnoprawną istotą nocy. Nie zmienia to jednak faktu, że w swej doskonałości dalej parał się sztuką, aż do momentu zderzenia się dwóch mieczy, co ostatecznie zmusiło go do schowania się w nieprzyjaznych, pełnych oparów i bezkompromisowego prostactwa grotach przepełnionych kwasowymi jeziorami. Myślami często krążył nad projektem kolejnej płyty oraz innymi projektami miast, lecz w większości przypadków wygrywało lenistwo, więc w swej wspaniałości zajął się gawędziarstwem, spędzając w ten sposób sporą część swojego wiwerniego życia. Niestety nie został doceniony, a wśród gburów i prostaków nie odnalazł widzów dla swojej sztuki. Ostatecznie został w brutalny sposób wyzwany od omasztowania statków, co raz na zawsze zabiło w nim ducha przygody i sprawiło, że zraził się do okrętów, który pływały po śmierdzących, kwasowych jeziorkach. Desperacko próbował przywrócić kulturę w siedlisku fanów tego czym niegdyś była Erathia, ale uznano go za prowokatora, a za każdą próbę obrony honoru był wyzywany i znieważany w najprymitywniejszy sposób, przy radosnym rechocie moderacji i strażniczej hałastry. Ostatecznie odurzył się oparami i zamroczony rozdwoił, kończąc swoją przygodę w stolicy degeneracji i wulgarności, a potem odleciał w siną dal, wystawiając się na światło słoneczne. Znienawidził elfy, przede wszystkim śnieżne oraz kolor różowy, choć w sercu na zawsze docenił pociesznie krasnoludy, godzille, bogów burzy oraz wilkołaki, istoty wspaniałe i cudowne jak on sam, byty nocy.
Jego lot nad zwęgloną planetę nie trwał zbyt długo, bo Wiwern poleciał tak wysoko, że zahaczył głową o księżyc i uderzył się tak mocno, że poprzewracało mu się w głowie. Obudził się jako Wiwernus, wiwerna wieczorowa. Przefarbował łuski na pomarańczowe i czerwone odcienie. Potem uderzył go piorun i ukąsiła żmija, obdarzając go magią zasadową, talentami w łucznictwie oraz zdolnością gry na siedmiostrunowej gitarze. Wciąż jednak było mu mało. Zamroczony po mocnym uderzeniu ruszył do najbliższego targowiska i zakupił Ale w ogromnej ilości, by potem polecieć do wspaniałego Bycha z tuzinem zdobnych beczułek przywiązanych do swego wieczornego grzbietu. Hodowcę gorczycy zastał dłubiącego przy powozie. Byszarda cenił jeszcze z czasów egzystencji w chamskiej grocie. Szybko wkupił się w jego łaski darmowym alkoholem, a potem poszło już z górki. Dokonali razem kilku usprawnień, modyfikując ciało Wiwernusa. Jego lewe skrzydło zmieniło się w harfę, a prawe pokryło wielką membraną, emitując silny ton clangowanego basu przy każdym ruchu. Razem powspominali dawne czasy i upewnili się, że Vori nie istnieje.
Potem bohater ruszył do innych kamratów, którzy zapewnili mu schronienie. Pewien wiking pozbył się śladów skamienienia z jego nozdrzy, świadectwa ciężkiej walki z grotowiczami, adeptami magii wulgarności, hipokryzji oraz kumoterstwa. Wiwernus wstawił sobie w ich miejsce ubytku iryzujący klejnot i zaczął oddychać przy pomocy ucha, przez co ostatecznie prawie się udusił. Ostatecznie wybudził się w Jaskini Behemota, miejscu dziwnym, choć kulturalnym i nietuzinkowym, dotąd przez niego pomijanych, ale na obecną chwilę będącym wymarzonym przystankiem do dalszej podróży. To tutaj zapuścił swój trzydziestokilogramowy pompadour długi na dwa metry oraz zamienił wszystkie zębiska na kamienie szlachetne, bo go było stać, a co!
- Rasa
- Wiwerna
- Profesja
- Muzyk, Mistrz Gry, Modder i Obrońca Kultury
- Skąd
- Tatalia
- Tytuł
- Mieszkaniec ( Szczegóły )
- Grupy użytkownika
- 1 ( Zobacz listę )
- Dołączył
- poniedziałek, 24.08.2009, 19:40
- Zainteresowania
- Muzyka, Sesje, Układanie Kostek, Śmianie się z Groty
- Kontakt
- Wyślij wiadomość