Jaskiniowcy

Manticore

Niegdyś elf... długie białe, lśniące włosy, szlachetne rysy i melodyjny głos... ale to spojrzenie... w jego oczach zawsze tliły się ogniki arogancji, pychy... i gniewu. Choć z pozoru uprzejmy i spokojny to jednak drzemiąca w nim gdzieś głęboko gwałtowność tym razem ukazała swe oblicze. W ten dzień gdy komar ukąsił go w szyję, szynkarz zmierzył go pogardliwym spojrzeniem, czarny kocur przebiegł mu drogę, omal nie stratował go goniec pędzący na oślep środkiem gościńca, gdy zapyziały dziesiętnik z wrednym uśmiechem rzekł:

od nieludziów pobiera się specjalny podatek, a osadnicy mierzyli go zdziwionym spojrzeniem i szeptali między sobą,w ten właśnie dzień ukazał swoją prawdziwą naturę...gdy dotarł wreszcie z poselstwem do wojewody Fellwatera, który sprawował w tej nowo powstałej osadzie najwyższą władzę, otrzymał odpowiedź, która wyprowadziła go kompletnie z równowagi:

Nie marnuj mojego cennego czasu jakimiś bajaniami o drzewach,których ścinać nie można i jakichś świętych gajach, które ponoć profanujemy!!! - wracaj na drzewo skąd przybyłeś dzikusie!!! Aby osada się rozwijała potrzebujemy drewna i żelaza i nie powstrzymają nas jakieś wasze zabobony i bzdurne wierzenia!!!

I to były jego osatatnie słowa... gdyż mówić z klingą w gardle nie sposób. I tak właśnie wybuchła wojna, a za głowę posła, który do konfliktu doprowadził wyznaczono nagrodę zarówno w Erathii jak i AvLee, więc musiał uciekać. Przepełniony gniewem i goryczą ruszył przed siebie nie wiedząc gdzie się udać - przysiągł na własny miecz że wybije do nogi wszystkich parszywych ludzi - gdyż to oni są winni jego nieszczęściu i wtedy z pobliskich zarośli rozległ się przeszywający ryk jakiejś bestii i tryumfalne okrzyki... ludzi. Nie zastanawiał się długo i ruszył zbadać całą sytuację... okazało się ze oddział pikinierów otoczył ranną mantikorę, która widocznie wybrała się w te rejony na łowy. Bez namysłu chwycił za miecz i skradając się bezgłośnie wpadł pomiędzy zaskoczonych przeciwników siejąc spustoszenie. Przez kilka chwil słychać było okrzyki bólu i agonii, a potem zapadła niczym niezmącona cisza. Bestia o dziwo nie zaatakowała, tylko spoglądała na niego swymi wściekłymi ślepiami i... wyczuła w nim ten gniew... ten nieopanowany gniew i nienawiść, która była w nim uśpiona przez tyle lat, a teraz się ujawniła. I to był początek pięknej przyjaźni... później były bitwy, rozboje, wilgotne, spowite mrokiem podziemia, doskonalenie swoich umiejętności dowódczych, wreszcie kariera w armii Nighon, potyczki z wojskami AvLee, najazdy na osady znienawidzonych erathian i przydomek, którym obdarzyli go ciemiężeni mieszkańcy Erathii - manticore, a to dlatego, że właśnie tej bestii używał jako wierzchowca. Słynął w szczególności z tego, iż twierdza, której obroną dowodził była nie do zdobycia. Potrafił odeprzeć atak potężnej armii mając do dyspozycji jedynie zamkowe mury i garstkę żołnierzy pod swoją komendą. Nie mogąc nauczyć się niczego więcej w Akademii Wojennej Nighon postanowił wyruszyć do słynnej osady Pazur Behemota, by doskonalić swoje umiejętności taktyczne, bowiem chodzą słuchy, że w Pazurze Behemota gromadzą się najwięksi spośród strategów...

Rasa
nieznana
Profesja
nieznana
Skąd
nie wiadomo
Tytuł
Jaskiniowiec ( Szczegóły )
Grupy użytkownika
2 ( Zobacz listę )
Dołączył
poniedziałek, 26.05.2003, 6:58
Komentarzy
1
Postów na starym forum
109
Postów
0 ( Zobacz )
Błędnych postów
0 ( Zobacz )