Jaskiniowcy

Filus

Od wielu lat ludzie zabijali innych... z różnych powodów... jednych to po prostu kręciło, inni zabijali w obronie własnego mienia, rodziny lub godności, jeszcze inni zabijali na zlecenie. Odkąd pamiętam rodzice wpajali dzieciom podstawowe zasady "moralne": bądź grzeczny, szanuj starszych, nie bij słabszych, a w razie potrzeby broń i pomagaj potrzebującym. Czy aby na pewno taka postawa ma sens?


Od dzieciństwa starałem zrozumieć czym jest miłość, honor, zrozumienie i szacunek. Gdy miałem 6 lat mój ojciec został pojmany i skazany na śmierć za rzekomą zdradę narodu. Matka, która podobnie jak reszta uczciwie pracujących rodziców starała się mnie wychować na grzecznego chłopczyka po stracie męża zmieniła się całkowicie. By mieć co do garnka włożyć została córą Koryntu... Jej "profesja" niejako zdeterminowała jej postawę życiową, stała się wulgarna, bezwstydna i niezwykle bezpośrednia. Ja jako 7 letni młodzieniec już wtedy zauważyłem zmianę jej postępowania. To co zawsze mi mówiła o życiu i postępowaniu zupełnie nie miało odbicia w jej egzystencji. Jej autorytet stopniowo malał w moich oczach, a mój gniew i poczucie bezradności, że nie mogę nic zrobić narastał z każdym dniem.

Momentem kulminacyjnym w moim marnym życiu było wejście do izby, gdzie bogaty arystokrata zabawiał się z moją matką. Tego było za wiele! Jako 8 latek zabiłem człowieka, chwyciłem pogrzebacz, cicho włożyłem go do ognia i po 10 minutach zakradłem się do wspomnianej wcześniej izby. Gdy tylko arystokrata się wyprostował dźgnąłem go z całej siły rozgrzanym do czerwoności pogrzebaczem. Skurczysyn darł się okropnie... tylko że teraz tego typu krzyk jest ukojeniem mej duszy... Gdy w strasznych męczarniach magnat wreszcie zdechł matka najpierw mnie przytuliła, ale chwilę później zwyzywała mnie od najgorszych. Stwierdziła też, że zabrałem jej jedynego bogatego klienta, który dobrze płacił i że nie chce mnie już znać. Jej zachowanie było dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Jak kobieta - moja matka mogła się aż tak zmienić w tak krótkim czasie. Dla 8 latka zrozumienie gniewu matki, którą - w jego przekonaniu - obronił jest niemożliwe.

Matka wygnała mnie z domu. Zostałem tułaczem. Poznałem pewnego mrocznego elfa, którego imienia nie da się wymówić w języku zwykłych śmiertelników. On zaopiekował się mną, nauczył mnie wprawnego posługiwania się tak łukiem jak i bronią sieczną jedno i dwuręczną. Nauczył mnie też kilku zasad, a szczególnie starał się mi wpoić jedną zasadę: "nie ufaj nikomu, niczemu, każdy kto może wydawać się przyjacielem w każdej chwili może stać się twoim wrogiem" - tę kwestię słyszałem niemal codziennie. Mroczny elf był moim nauczycielem aż do 16 roku życia. Wtedy to po raz pierwszy usłyszałem głos własnego serca. Tak! Właśnie tak! Zakochałem się mimo, że wszelkie nauki mojego mistrza zakazywały oddawania się uczuciom z szczególnym uwzględnieniem miłości. Opuściłem mojego mistrza i pozwoliłem rządzić sobą sercu. Ma pierwsza ukochana kobieta początkowo chciała się ze mną spotykać, lecz z czasem stopniowo mnie poznając starała się zerwać ze mną wszelkie kontakty. W całym swoim życiu byłem zakochany po trzykroć i za każdym razem ukochana zostawiała mnie niewiele mi wyjaśniając. Gdy w wieku 19 lat ponownie spotkałem się z mym mistrzem błagałem go o wybaczenie. Powiedział mi wtedy trzy rzeczy. Pierwsza było stwierdzenie, że potrafię już wszystko co on mógł mnie nauczyć. Drugą była asercja na temat tego, że elf czuje, że przodkowie go wzywają i że nie chce już być moim towarzyszem/mistrzem. Zaskoczyła mnie jednak trzecia kwestia wypowiedziana przez mojego mentora. Stwierdził on, że owszem przebaczy mi moją zdradę... jeśli pomogę mu opuścić ten świat. Pierwszą moją reakcją był płacz i lament. Wiedziałem, że w ten sposób stracę jedyną osobę, która choć trochę mnie rozumiała, z którą czułem wewnętrzną wieź. Elf jednak stanowczo i spokojnie przedstawił mi swoje racje. Poza chęcią spotkania się z przodkami powiedział też, że jako mistrz jest mi to winien... to miał być ostatni egzamin z życia i zasad wpajanych mi przez lata... Zrobiłem to pozbawiłem mistrza życia...

Od tej pory jako bezimienny już tułacz podróżowałem po różnych krainach. Uczyłem się nowych sztuk zabijani innych. Zabiłem też w obronie własnej kilku rabusiów i co mnie zdziwiło odczułem niespotykaną przyjemność, gdy powoli, bez pośpiechu katowałem ostatniego z ich bandy. Obiecałem sobie jedno. Nigdy już się nie zakocham i pewnego dnia wrócę do moich rodzinnych stron, by zgładzić wszystkich ludzi, którzy mogą mieć jakikolwiek związek ze śmiercią mego ojca. Od tej pory podróżuję jako płatny zabójca, który wysoko ceni swoje usługi, ale jest również profesjonalistą w każdym calu. 2 lata spędzone pod okiem mojej zdegenerowanej matki sprawiły, że nabyłem kilka jej cech, a najważniejszą z nich jest bezpośredniość i szczerość. Jednakże w odróżnieniu od matki nigdy nie porzuciłem zasad, które z czasem się we mnie zakorzeniły. Zawsze mówię i czynię to co uważam za słuszne. Nigdy nie sprzeniewierzyłem się własnym zasadom, nieraz też odmówiłem wykonanie wyroku na niewinnych osobach... wprost przeciwnie: osobiście zabijałem takich, którzy chcieli pozbyć się niewinnych ludzi. Być może kłóci się to z moją profesją, ale nigdy nie zabiję niewinnych osób. Co ciekawe niezwykle podnieca mnie myśl o zabiciu kolejnego drania, który jest powodem nieszczęść wielu ludzi. Z przyjemnością wsłuchuję się w lament i błaganie o litość takowego skurczybyka, a następnie z jeszcze większą rozkoszą wsłuchuję się w jęki i krzyki, kiedy w jak najbardziej bolesny sposób go uśmiercam.

Jest jednak pewne morderstwo, jest pewien głos, jest pewien krzyk, jest pewien czyn, z którego zawsze będę dumny i zawsze będę pamiętać... ten rozkoszny skowyt arystokraty, który paradoksalnie za zgodą mojej matki wyrządzał jej krzywdę...

Rasa
Człowiek
Profesja
Najemny zabójca
Skąd
Nie ma stałego miejsca, w którym działam.
Tytuł
Weteran ( Szczegóły )
Grupy użytkownika
3 ( Zobacz listę )
Dołączył
czwartek, 15.06.2006, 15:20
Data urodzin
02 stycznia
Komentarzy
4
Postów na starym forum
0
Postów
342 ( Zobacz )
Błędnych postów
0 ( Zobacz )
Zawód
student
Zainteresowania
sport, no i Heroski;)