Jaskiniowcy

Lukbastion

Gdy zostałem poczęty na Świat podobno na niebie ukazał sie wielki Smok, a było to bardzo dawno temu. Dzieciństwo spędziłem w osadzie gdzie każdy elf wałęsał się beztrosko po osadzie jednak już w wieku 5 lat poszedłem jak to każdy u nas do szkoły - strasznie mi sie dłużył czas oczekiwania gdyż będąc w szkole chodziliśmy już na dalsze wyprawy po za osadę uczyliśmy sie strzelać z łuku zbieraliśmy informacje na temat otaczającej nas przyrody i zwierząt. Gdy ukończyłem 14 lat musiałem podjąć decyzję czy chcę nadal pogłębiać wiedzę o otaczającej nas przyrodzie (droga Druida) czy więcej czasu poświęcać doskonaleniu umiejętności szermierczych (droga wojownika) zdecydowałem się iść ścieżką wojownika. Pamiętam, że dwa lata spędziłem razem z Krasnoludami i pracowałem przy ścince lasów i przy wydobywaniu rudy w wieku 16 lat wybrałem profesje postanowiłem ze zostanę Łowcą został mi przydzielony mój opiekun zwał sie Deret w tym czasie skończyłem wspólną pracę z Krasnoludami a rozpocząłem dalekie wędrówki i treningi : łuku, sejsmitarów, topora i włóczni fajny to był czas jak nie polowaliśmy podczas dalekich wędrówek to chodziłem na treningi szermiercze ... wtedy też poznałem Arlet pamiętam jak trafiła w sam środek tarczy na taką odległość gdzie trudno było dostrzelić niejednej, a Ona tylko sie uśmiechnęła mrugnęła okiem i powiedziała że przypadek. Od tamtej pory gdy tylko byłem w osadzie robiłem wszystko by znaleźć jakiś pretekst żeby z nią pogadać chociaż w zasadzie to pretekst nie był potrzebny bo jak jednego dnia wróciłem z dalekiej wędrówki a miałem do załatwienia ważną sprawę u Rady Starszych to mnie strasznie zgadała, że mi na niej nie zależy ... właśnie co to za ważna sprawa dostałem Swoją pierwszą misję od Rady do wypełnienia pod okiem Opiekuna oczywiście zaniosłem list czarodziejom ze Smoczego Wzgórza i przyniosłem odpowiedź. Od tej pory stałem sie łącznikiem nosiłem listy czarodziejom i często pozwalali mi zostać trochę gdy sprawy nie piliły i przyglądać się Smokom, których było sporo w pobliżu wzgórza. Czarodziej Redster powiedział mi że Smok nigdy nie zakatuje elfa o dobrym sercu - przez to zdaje sie chciał mi powiedzieć ze takie właśnie mam, zresztą zawsze jak byłem to starał sie mnie nauczyć jakiegoś nowego czaru co bardzo mi sie podobało bo w osadzie nie wielu umiało takie czary jak ja ... no i oczywiście miałem zawsze sporo opowieść, których Arlet zawsze słuchała chętnie ... W wieku 19 lat został mi nadany tytuł Łowcy strasznie sie cieszyłem z tego powodu od tej pory Opiekun tylko czasami doradzał mi . Tytuł Łowcy ważna sprawa od tej pory mogłem brać udział w wyprawach Wojennych gdy nasza Rada postanawiała o przystąpić do Wojny z reguły przyjeżdżał konno posłaniec od Wielkiej Rady Starszych elfów w której zasiadał jeden przedstawiciel z naszej Rady i przywoził pismo że jesteśmy w stanie wojny a nasza Rada ustalała co i jak i ilu Wojowników wysyłać. Brałem udział tylko w jednej wojnie byliśmy po stronie Krasnoludów i Czarodziei walczyliśmy z armią Troli i Ogrów które chciały splądrować kopalnie mitchrydu należące do Krasnali, największy podziw wzbudzały we mnie Smoki, które na polecenie Czarodziejów brały udział w bitwie. Była jeszcze jedna wojna z orkami ale na niej nie byłem bo Rada posyłała pisma do Czarodziejów, a ja je zanosiłem. Wtedy stało sie coś dziwnego podleciał do mnie Czarny Smok i usiadł na skale opodal coś mnie ciągnęło żeby podejść bliżej serce biło mi coraz mocniej ale nie mogłem sie opanować gdy byłem na wyciągnięcie ręki Smok wzbił się wysoko i zatoczył 3 koła nade mną. Gdy pytałem znajomego Czarodzieja co sie stało czemu Smok mnie nie atakował - powiedział mi coś co odmieniło moje życie - to nie Czarodziej wybiera Smoka którym może kierować lecz Smok wybiera Czarodzieja o czystym sercu któremu powierzy Swoje życie. Czemu tak jest nikt tego nie wie a może wiedzą ?? W każdym bądź razie od tej pory stałem sie Smoczym jeźdźcem a ten Czarny Smok był moim Smokiem ponoć w historii tak sie zdarzało ze elf stawał sie Smoczym Jeźdźcem ale było tylko kilka takich przypadków. Od tej pory coraz mniej czasu byłem w osadzie a coraz więcej spędzałem ze Smokiem. Czarodzieje nauczyli mnie jak wykorzystywać zdolność Smoka i jak nim kierować. Pewnego razu gdy byłem w osadzi i rozmawiałem z rodzicami pojawił sie przedstawiciel Najwyższej Rady Elfów i powiedział mi że mam przesłać pismo - a dokładniej jakiś stary pergamin - do Imperium Jaskini Behemota spytałem dlaczego ja powiedziano mi że ze Smokiem ta podróż nie będzie tak długa. Od przedstawiciela rady dowiedziałem sie Jaskinia prowadziła jakąś wojnę a na dowód naszej przyjaźni Smoczy Jeźdźcy mieli zaoferować Swoja pomoc więc ja również miałem lecieć dlatego dano mi pergamin dla biblioteki Jaskiniowej i list o chęci przyjaźni z naszej strony ... tak znalazłem się w Jaskini teraz już dawno po wojnie a ja jeszcze ciągle jestem spodobała mi sie ta kraina i jej mieszkańcy ...

Rasa
Elf
Profesja
Łowca (Smoczy Jeździec)
Skąd
Raciechowice
Tytuł
Mieszkaniec ( Szczegóły )
Grupy użytkownika
1 ( Zobacz listę )
Dołączył
piątek, 9.06.2006, 15:10
Data urodzin
11 października
Komentarzy
0
Postów na starym forum
0
Postów
25 ( Zobacz )
Błędnych postów
0 ( Zobacz )
Zawód
Student
Zainteresowania
Strategia Fantazy Ekonomia Sport
WWW
http://www.mysticdragons.fora.pl/