Crock
Jestem Crock niegdyś król, który rządził krainami nawet nieznanymi na mapach. Całe Enthor mogło zostać zniszczone z mojej ręki. Lecz popełniłem jeden zasadniczy błąd, stworzyłem swoimi siłami magicznymi coś zdolnego do zniszczenia świata. Tak to Ja naprawdę stworzyłem Miecz Mrozu. Jedyna broń zdolna do walki z Ostrzem Armagedonu. Miałem władze i potęgę. Walczyłem długo z różnymi ludami. Widziałem nawet samego Tarnuma. Lecz ów artefakt miał tak potężną moc, że mógł samodzielnie nade mną panować. Przestałem władać mieczem on władał mną. Oczywiście artefakt miał inne zastosowanie niż panować nade mną, dlatego miałem siłę woli i rozum podczas bitwy. Tak właśnie w tym momencie powstało Ostrze Armagedonu. Przeznaczeniem była walka. Pewnie, dlatego się zmieniłem. Walczyłem z Ostrzem Armagedonu jeszcze jak było w rękach jego stwórcy. Walczyliśmy w innych wymiarach. W światach niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Kolejne istoty ginęły. Opady ognistego deszczu niszczyły wszystko wokół. Wybuchy wulkanów. Gdy pierwszym razem pokonałem wroga resztką sił magicznych przeniosłem się do Enthor. Byłem już najzwyczajniej zmęczony. Gdy jakiś arogancki władca z ukrycia przebił mię sztyletem. Tak wielki władca jak ja dał się zaskoczyć. To nie mógł być koniec. Po 7 dniach od mojej śmierci me ciało znalazł jakiś potężny nekromanta. To był Sandro. Zaczął na mnie eksperymentować. Używał magii nekromanckiej. Robił wszystko, aby mię wskrzesić. Udało mu się. Lecz wbrew jego woli wskrzesił mię jako pół umarlaka a nie zombie. Będąc w pełni świadom tego, co robię po przebudzeniu się obiecałem pomóc nekromancie. Miałem zdobyć dla niego martwego błękitnego smoka.To było szaleństwo. Miałem już kiedyś z nimi styczność, lecz miałem Miecz Mrozu,a teraz nie mam nawet włóczni. Wiedz wyruszyłem na północ w poszukiwaniu Dracona- łowcy smoków. Gdy go odnalazłem on powiedział, że zabije błękitnego smoka, jeśli ja pomogę jego matce w budowie smoczego golema. Po roku ponownie spotkałem Dracona on ofiarował mi ciało błękitnego smoka, wiedz i ja dotrzymałem umowy. Idąc na południe odszukałem nekromantę. Dając mu zwłoki smoka. Gdy byłem już wolny zmierzałem do "nikąd". Podczas podróży znalazłem pobojowisko. Mnóstwo zabitych orków i goblinów. Strzały wprost doskonałe wskazywały na to, że niedawno był tu Gelu. Zabrałem tarcze orkowi a miecz wilczemu jeźdźcowi. Miałem już uzbrojenie. Gdy przeszedłem przez kraje pustynne postanowiłem odpocząć w lesie. Spotkałem tam bardzo miłą druidke, która po wysłuchaniu mej historii postanowiła mi pomóc. Sporządziła eliksir, dzięki któremu byłem w 3/4 żywy a 1/4 martwy. Ruszyłem dalej. Po wielu nocach podróży zacząłem się zmieniać. Stawałem się mroczny. Zdobyłem koszmara, na którym jeździłem. Lecz po ostatecznym starciu Ostrza Armagedonu i Miecza Mrozu słuch po mnie zaginął. Po wybuchu teoretycznie zginąłem. Lecz byli wybrańcy, którym pomogli sami wysłannicy bogów. Po wybuchu świat stał się ciągła wojną. Ja byłem jednym z wybrańców ocalałych po wybuchu. Ludzie zwali mnie mrocznym jeźdźcem. Jedni mówili, że jestem duchem, inni, że zombie a jeszcze inni mówili, że jestem kimś, kto przyniesie ratunek. Po setkach bitew czas było wszystko przemyśleć. Jadąc pustynią natrafiłem na wielką i obszerną grotę. Gdy podjechałem bliżej okazało się, że to miasto.To była "Jaskinia Behemota". Chętnie bym tu został. I tak się kończy historia 35 letniego dowódcy. Skończył jako wojownik neutralny, jako królu w czarnych obdartych i zniszczonych szatach. Teraz tylko czeka na decyzje czy może dołączyć do jaskiniowców.
- Rasa
- nieznana
- Profesja
- nieznana
- Skąd
- nie wiadomo
- Tytuł
- Mieszkaniec ( Szczegóły )
- Grupy użytkownika
- 1 ( Zobacz listę )
- Dołączył
- środa, 25.05.2005, 16:08
- Zawód
- Włóczęga
- Zainteresowania
- Fantasty,Rpg,gry,hackerstwo
- Kontakt
- Wyślij wiadomość