Jaskiniowcy

Solmir

Moja historia nie jest ani kolorowa ani tym bardziej przesłodzona... Już od najmłodszych lat jestem sierotą matka zmarła tuż po porodzie, ojca nie znam - byłem wychowankiem sierocińca tak ubogiego że myszy padały z głodu a my sami swego cienia prawie nie widzieliśmy więc gdy podrosłem to bez chwili zastanowienia uciekłem stamtąd i zacząłem życie co prawda wolne ale i samotne. Od pierwszych dni mej "wolności" wrzała we mnie krew wojownika i za razem maga. Zdobyłem (tzn. po prostu zwędziłem) oręż , nauczyłem się kilku czarów by wspomóc niezbyt wielką sile fizyczną - magią i tak mijały dni miesiące lata... Tułałem się po świecie szukając coraz to silniejszych stworzeń oraz miejsca w którym mógłbym osiąść i przy niewielkim szczęściu spłodzić swego następcę... Wiele miast widziałem i o wielu także słyszałem i postanowiłem... Moja decyzja była jednoznaczna co nie znaczy że nie lękałem się swego wyboru ani czekającej mnie przyszłości. kiedyś usłyszałem od starego poczciwego mnicha o miejscu zwanym Jaskinią Behemota... I właśnie stoję przed wrotami owej krainy próbując zostać jej mieszkańcem... Ale czy to oznacza koniec moich przygód? Czy może początek nowej , nieznanej mi dotąd przygody mego życia

Rasa
nieznana
Profesja
nieznana
Skąd
nie wiadomo
Tytuł
Mieszkaniec ( Szczegóły )
Grupy użytkownika
1 ( Zobacz listę )
Dołączył
sobota, 5.02.2005, 2:24
Komentarzy
0
Postów na starym forum
0
Postów
0 ( Zobacz )
Błędnych postów
0 ( Zobacz )