Jaskiniowcy

Klaang

Klaang syn Krageena

W karczmie w niewielkim miasteczku u podnóża Gór Moru panował przyjemny gwar. Ludzie i zwierzęta w jednej izbie grzali się, starając się nie myśleć o szalejącej na zewnątrz śnieżycy. Nawet jak na ich położenie, w dolinie u samego podnóża wiecznie pokrytych śniegiem gór, to co działo się za oknami, było zatrważające. Najstarsi mieszkańcy okolic nie pamiętali, by kiedykolwiek była aż taka śnieżyca. No i dodatkowo pojawiły się jeszcze pogłoski o olbrzymie, który pojawił się w okolicy. Bogom dziękować nie zaatakował jeszcze nikogo, ale widział go już niejeden. Z opowiadań wynikało jedno: "Jakowyś gigant, alebo troll z gór zeszed by zgubę na nas ściągnoć. Pewnikiem."
Na karczmarzu, który nawykł już do niejednej bajdy przez ludzi opowiadanej, nie zrobiły owe historie żadnego wrażenia i już jął zabierać się do zganienia kmiotka nieład w karczmie szerzącego, ale nim zdążył choć słowo wydobyć drzwi do karczmy otorzył potężny kopniak, Chłód wdarł się do środka, ale nie on wywołał u przebywających w karczmie dreszcz, tylko przybysz, który swą sylwetką wypełniał niemal całą framugę. Wolno, jakby nieśmiało, postawił stopę za progiem i kiedy zobaczył, że nikt nikt nie dobył miecza na jego widok, wolno wszedł do środka. Nikt nie widział jego zasłoniętej kapturem twarzy, ale kiedy przechodził koło obecnych zawinięty w płaszcze, z ogromnym toporem na plecach, sięgali mu zaledwie do piersi. Podpierając się długim kijem podszedł do karczmarza, któremu z twarzy ze strachu krew całkiem odpłynęła. Trząsł się biedny karczmarz jak osika, kiedy olbrzym cicho wycharczał:
- "Daj mi trochę ciepłego mleka dobry człowieku..."
Mało było powiedzieć, że prośba tego wielkoluda ścięła z nóg zebranych wokół, bo nie tego się spodziewali, ale odpowiedź karczmarza wprawiła ich w jeszcze większe zdumienie:
- "A jak zapłacisz nieznajomy?" - drżącym głosem spytał własciciel przybytku
- "Jeśli trzeba będzie odpracuję, ale to nie dla mnie..." - niewyraźnie ciągnął przybysz - "...tylko dla mojej jedynej rodziny."
Nieznajomy odwinął połę płaszcza i wyjął spod niego ogrzewane do tego czasu swoim ciepłem drżące szczenię, tak małe, że mieściło mu się w dłoni.
- "Ja Klaang syn Krageena przysięgam na topór mych ojców, że odpracuję każde dobro jakie mój przyjaciel od was otrzyma..."

W ten oto sposób we wsi pojawił się nowy mieszkaniec. Mierzący ponad siedem stóp wzrostu olbrzym okazał się jedynym żyjącym członkiem plemienia barbarzyńskiego zamieszkującego niegdyś Krainy Północy. Wśród żyjących w dolinie rolników Klaang szybko dał się poznać jako uczciwy i nad wyraz cywilizowany człowiek. Zdziwienie budziły natomiast jego spiczasto zakończone uszy, co niespotykane było dotąd w okolicy. Klaang pochodził od elfa, który zabłądził wiele stuleci wcześniej po drugiej stronie Gór Moru, a który dowiódłszy swej wartości w walce został przyjęty do plemienia. Nie należy się spodziewać tego, że Klaang z Gór, jak go nazywano, władał będzie magią w zastraszającym stopniu, ale krew elfia, choć mocno już rozrzedzona dawała mu pewne zdolności, nieosiągalne dla zwykłych ludzi. Jedną z umiejętności jakie posiadał, była szczątkowa możliwość widzenia w ciemnościach. Inną z kolei wrodzona, bo na pewno przez niego niekontrolowaną, umiejętnosć korzystania z magii leczącej. Klanng kładąc ręce na, początkowo zwierzętach, a później i mieszkańcach wioski, leczył lżejsze choroby a co cięższe łagodził. Dodatkową cechą elfią była szybkośc z jaką potrafił się poruszać. Mimo ogromnego wzrostu poruszał się jak błyskawica, co wprawiało w zdumienie wszystkich którzy widzeli go w biegu. Zawsze wyciszony, trzymający się na uboczu choć chętny do pomocy, ze swym nieodłącznym przyjacielem psem, szybko stał się lubiany i szanowany przez wszystkich. Obwołano go bohaterem w dniu kiedy tylko używając swego kija powalił serią ciosów niedźwiedzia zagrażającego mieszkańcom. Okazało się wówczas, że mimo elfiej zręczności posiada barbarzyńską siłę, ale zawsze spokojny nie budził strachu wśród tych co go znali. A i w tych co go nie znali nie budził uczuć juz tak negatywnych, choć po walce z nidźwiedziem szramy na twarzy nabawił się paskudnej i nie był już tak urodziwy jak niegdyś.
Pewnego dnia Klaang oznajmił, że jego przodkowie chcieliby aby poznał karainy za górami, jakich oni sami zobaczyć nie mogli. Pożegnany przez mieszkańców wioski ruszył ze swym psem na południe, niosąc pomoc każdemu kto był w potrzebie, a w krainach szybko zaczęło być głośno o Klaangu z Gór - zakapturzonemu barbarzyńcy co pomoc i leczenie niesie.

Rasa
Półelf
Profesja
Wojownik
Skąd
Z Gór Moru
Tytuł
Mieszkaniec ( Szczegóły )
Grupy użytkownika
1 ( Zobacz listę )
Dołączył
środa, 19.01.2005, 5:26
Komentarzy
0
Postów na starym forum
64
Postów
19 ( Zobacz )
Błędnych postów
0 ( Zobacz )