Arbiter gOOmiAcK
Nikt nie wie kim tak naprawdę jest. Nawet on sam. Większość, krótkiego jeszcze życia spędził w ciemnościach. Pamięta jak tam trafił, choć nie może przypomnieć sobie niczego co miało miejsce przedtem. Spadał długo boleśnie koziołkując i z zaciśniętymi zębami licząc przybywające siniaki. Instynktownie wiedział, że nie wolno mu wyprostować się, wyciągnąć rąk w odruchowym geście hamowania. Najbezpieczniej było po prostu się toczyć.
A na dole czekało zapomnienie i para cerberów. Mroczne zakamarki zawalonych kopalni nie są zazwyczaj przyjazne dla ludzi. Jak też ich mieszkańcy. Dlatego wspominając swych pierwszych opiekunów często zastanawia się czy rzeczywiście jest człowiekiem. Nigdy nie zrozumiał dlaczego wtedy nie rzuciły mu się do gardła. A myślał o tym bardzo często od chwili gdy ozdrowiawszy pod ich pieczą rozpoczął swą wędrówkę po labiryncie niekończących się korytarzy staczając niezliczone walki z chmarami bezmózgich wytworów ciemności.
Jeszcze później usłyszał szepty. A przynajmniej tak je nazywał, bowiem jak się okazało jego rozmówcy nie otwierali ust. Ifryty były najpotężniejszymi z istot zamieszkujących podziemia. I na szczęście nie okazały się jego wrogami. Choć z ich mieniących się czerwonawo oczu nigdy nie mógł wyczytać żadnych uczuć ani zamiarów jednak nigdy też nie doznał od nich żadnej krzywdy. Czasami wydawało mu się, że traktują go trochę jak młodszego brata. Znikały i pojawiały się kiedy same chciały ale napotkane odpowiadały zazwyczaj na jego wszystkie pytania, z wyjątkiem chwil, gdy próbował zagadnąć je o własną przeszłość. Były jedynymi istotami, z którymi mógł zamienić słowo w tym świecie ciemności. I co ważniejsze - znali jego imię. Każdy napotkany Ifryt bez cienia wahania nazywał go gOOmiAcKiem.
A pewnego dnia, po kilku a może kilkunastu latach, poczuł nagle przemożny zew, zew słońca. Godzinami niestrudzenie przedzierał się i wspinał zawalonymi sztolniami i wreszcie wyszedł na światło dzienne. Stanął wyprostowany mrużąc oczy i przysłaniając twarz dłonią. Oddychał długą chwilę rozkoszując się nieznanym mu dotąd tchnieniem wiatru a w końcu roześmiał się głośno i srebrzyście.
Od tej pory młody wychowanek cerberów, dziecko cienia i brat Ifrytów przemierza krainy szukając okazji do sprawdzenia swych umiejętności wojownika. Sztuka walki bowiem, która na początku była wyznacznikiem szansy przetrwania stała się dlań z czasem celem samym w sobie. Możecie spotkać go na rycerskich turniejach i bezpardonowych wojnach. Możecie trafić na niego podczas tawernianych bijatyk. Poznacie go z pewnością po sposobie w jaki walczy. Nie widząc przez całe lata człowieka nie ma pojęcia o zasadach szermierki czy boksu. Kiedy walczy rozpoznać możecie w nim szybkość cerbera, zwinność harpi i siłę demona. Ta właśnie cecha gOOmiAcKa czyniąc z niego śmiertelnie groźnego i nieprzewidywalnego przeciwnika nieodmiennie budzi grozę otoczenia, sprawiając, że nawet wśród sprzymierzeńców trudno mu zdobyć przyjaciół...
- Rasa
- nieznana
- Profesja
- nieznana
- Skąd
- nie wiadomo
- Tytuł
- Weteran ( Szczegóły )
- Grupy użytkownika
- 3 ( Zobacz listę )
- Dołączył
- niedziela, 4.02.2001, 17:01
- Zawód
- uczeń:)
- Zainteresowania
- hirolsy - a jak:)
- Kontakt
- Wyślij wiadomość