Jaskiniowcy

Leto

Nazywam się Leto i wywodzę się ze szlachetnego klanu Protosów zamieszkującego tereny DeOfolu. Mój ojciec zajmował się handlem, a gdy ja dorosłem zacząłem mu pomagać. Tak, więc pewnego razu wysłał mnie do sąsiedniego miasta bym zakupił odpowiednie surowce. Po powrocie zastałem zniszczone miasto, dosłownie zrównane z ziemią. Nieliczni, którzy ocaleli opowiedzieli mi, że mój ojciec walczył w obronie miasta, jednak zginął z ręki wielkiego Dunkan przywódcy najeźdźców. Poprzysiągłem sobie zemstę na mordercy mego ojca. Będąc bez środków do życia przyłączyłem się do ostatniej armii naszego króla zwanego Van Casle. Przez wiele miesięcy wojowaliśmy i odbijaliśmy ziemi zajęte przez wrogów, aż pewnego dnia doszła nas wiadomość o armii dowodzonej przez mordercę mego ojca, która zmierzała w naszą stronę. Potyczka była nieunikniona. Wrogów było wielu, o wiele więcej niż nas, jednak nas wyróżniały wysokie morale. Rozpoczęła się bitwa, krwawa i bezlitosna. W pewnym momencie czas zwolnił swój bieg, zobaczyłem tego, którego zwą Wielkim Dunkanem. Zacisnąłem Miecz w ręce i z wściekłością zacząłem biec w jego stronę. Jednak on był szybszy i wybił mój miecz z ręki jednym ruchem. Stałem tam zupełnie bezbronny, Dunkan spojrzał na mnie złowieszczo. Wziął zamach…, wtedy poczułem narastające mrowienie w nogach, które przesuwało się w stronę mej klatki piersiowej a z stamtąd do mych rąk. Wtedy z mych dłoni jak z chmur wystrzeliła błyskawica trafiając go prosto w pierś. Upadł martwy na ziemię. Byłem zaskoczony i wystraszony tym zdarzeniem. Wszyscy, którzy to widzieli przestali walczyć i spoglądali na mnie ze strachem. Wiedziałem jedno, pomściłem ojca i splamiłem swój honor zabijając władcę najeźdźców gdyż wiadoma jest rzecz, iż tylko król może zabić króla. Karą za to jest śmierć. Mało myśląc rzuciłem się do ucieczki. Biegłem tak cały dzień aż brakowało mi tchu. Gdy upewniłem się, że nikt mnie nie ściga, wyruszyłem w świat. Tak dowędrowałem na magiczne ziemie Bracad’y, gdzie wielcy magowie wyczuli moc płynącą z mego wnętrza. Zaproponowali mi naukę w ich “Akademii Magii”, na co z chęcią przystałem. Gdy w akademii osiągnąłem już wszystko wyruszyłem w świat by zgłębiać inne tajniki magii. Tak, więc zawędrowałem ku bram osady “Pazur Behemota”.

Rasa
nieznana
Profesja
nieznana
Skąd
nie wiadomo
Tytuł
Mieszkaniec ( Szczegóły )
Grupy użytkownika
1 ( Zobacz listę )
Dołączył
środa, 10.03.2004, 11:46
Komentarzy
0
Postów na starym forum
1
Postów
0 ( Zobacz )
Błędnych postów
0 ( Zobacz )
Zawód
Leśnik
Zainteresowania
Biologia , komputery