Pochodzę z Minstroleas. Z miejsca zamieszkiwanego przez mój naród - Minotaury. W młodości zawsze chciałem zostać druidem, tyle możliwości. Niestety los nie zawsze sprzyja takim jak ja. W wieku trzynastu lat musiałem opuścić moje rodzinne strony w pogoni za chlebem. Nikomu nie życzę losu, który przytrafił się mnie. Kilka lat spędziłem na adaptowaniu się z ludźmi. Z początku, kiedy pojawiłem się we wsi musiałem uciekać przed hordą chłopów z widłami. To nie był dla mnie żaden problem, przynajmniej w sensie fizycznym. W końcu po kilku latach ludzie przestali się mnie obawiać, chociaż dalej budziłem w nich lęk. Jedyne do czego się nadawałem to polowanie i to naprawdę był jedyny powód dla którego zyskałem minimalną ilość zaufania. Kiedyś ocaliłem myśliwego od śmierci. Nie ma co się za bardzo na ten temat wypowiadać. Tak. Po zabiciu ogromnego niedźwiedzia usłyszałem tylko: "Proszę pozwól mi żyć". Teraz, przechodząc przez wsie, przynajmniej nikt mnie nie goni. Przez kilkanaście lat włóczyłem się po świecie zbierając majątek (który swoją drogą jest ogromny) i zdobywając umiejętności. Prze ten czas nauczyłem się mn. wykuwać broń, czego świadectwem jest topór z którym się nie rozstaje, czy przywoływać duchy.
Kiedy po wielu latach wróciłem do swojej Ojczyzny nikt mnie nie pamiętał. Wtedy zorientowałem się, że mój los jest przesądzony i od tego czasu jestem pustelnikiem. Chce zostać minotaurem renesansu i dla tego zatrzymałem się na JB. Mam nadzieje że tutaj nie zostanę napiętnowany. Ba! Nawet załatwiłem sobie nowe podkowy u Agona!