Meren Re
Odkąd sięgam pamięcią zawsze była Ataria. Zielone ścieżyny połączone murowanymi, strzelistymi i oplecionymi wiecznie kwitnącymi kwiatami mostami, wiszącymi lekko nad głębokimi czeluściami Kaanu. Niesamowity zapach tych kwatów mieszał w głowach nieznajomych wędrowców sprawiając, że nie chcieli stąd odejść. A delikatnie unosząca się mgiełka wodna z pobliskiego wodospadu skąpanego w blasku słońca chłodziła i orzeźwiała nie tylko ciała ale i umysły przynosząc ukojenie po męczącej podróży i wewnętrzny spokój. Jako dzieci mieliśmy ogromną frajdę buszując w jaskiniach znajdujących sie pod owym wodospadem. Stamtąd też spływała na całą Atarię pradawana moc naszych przodków. Tam również zostałam wybrana spośród wielu, aby uczyć się tej mocy.
Nie każdy miał tyle szczęścia, co ja. Nosiłam przecież w sobie dziedzictwo starej krwi zmieszanej z krwią Magów z Północy. Jako mieszaniec nie należałam tak w pełni do żadnej z ras, byłam raczej uważana za odmieńca i wyrzutka, dlatego większość swojego dzieciństwa uciekałam... Przygarnął mnie Meris kiedy błąkałam się jak dzikie zwierze po puszczy otaczającej Atarię. Wyczuł we mnie tą samą, co pod wodospadem pradawną moc i niezwykłą determinację, żeby żyć. Wiedział, że miejsce to przyciąga nie tylko mnie, ale i tlący się czerwienią kamień podarowany przez matkę, który wisiał od zawsze na mojej piersi. Widziałam, że rozbłyskał on czerwoną poświatą tym mocniej, im bliżej byliśmy wiszących mostów Atarii. Widział to także mój towarzysz. Przyprowadził mnie więc przed oblicze rady mieszkańców, a Ci udzielili mi swej gościny i otworzyli swoje serca.
Meris poświęcił całe swoje życie, żeby w pełni ukształtować płynącą we mnie siłę. Nauczył mnie panować nad nią. Byłam pojętnym uczniem i szybko zyskałam sobie przychylność i niemy podziw innych czarodziejów tej niezwykłej krainy. A jako, że mieszkańcy Atarii znani byli również ze swej niesamowitej zręczności w posługiwaniu się mieczem, przeszłam obowiązkowe szkolenie i jako adept zostałam włączona w poczet czarodziejów - wojowników chroniących rodzinę królewską. Jednak żadna idylla nie trawa wiecznie.
Zostaliśmy podstępnie zdradzeni... większość moich przyaciół zginęła w walce za Atarię. Przy życiu utrzymała się niewielka garstka rodziny królewskiej i matki z dziećmi. Na czele z Merisem zmuszeni zostali do ucieczki przez magiczny portal do swojej dawnej siedziby... I tak nad Kaanu zamilkł radosny śmiech dzieci. Stojąc na wzgórzu i widząc płonace zgliszcza krainy, która stała się moim domem przysięgłam, że pomszczę swój lud. Tak wtedy zrozumiałą, że tak naprawdę zawsze należałam więcej do rasy elfów niż okrutnych i podłych ludzi. Jednocześnie zdałam sobie sprawę, że obudziłam w sobie uczucie nienawiści, które dotąd było mi nieznane. Nadal byłam w połowie przeklętą córą człowieczą....
Czerwony kamień lekko tlił się na mojej piersi, niedługo zgaśnie i ta iskra, jak zawsze kiedy oddalałam się od Atari. Popiół w popiół, śmierć za śmierć, dopóki w mojej ręce będzie miecz. Atari wrócę, obiecuję. Jednak najpierw muszę odnaleźć skradziony nam tamtej nocy ze świątyni niebieski kamień i połączyć go z czerwonym spoczywającym bezpiecznie na mojej piersi. Wtedy portal znowu się otworzy. I znowu sprowadzę na twoje zielone, skąpane w słońcu wzgórza śmiech elfich dzieci....
- Rasa
- pół elf - pół człowiek
- Profesja
- Czarodziejka - Wojownik
- Skąd
- Lorei, a w języky elfów Ataria.
- Tytuł
- Mieszkaniec ( Szczegóły )
- Grupy użytkownika
- 1 ( Zobacz listę )
- Dołączył
- piątek, 10.11.2006, 18:20
- Data urodzin
- 03 października
- Zainteresowania
- gotyckie klimaty muzyczne, gitarowe brzmienia, fantasy.....
- Kontakt
- Wyślij wiadomość