Helian Liadon
Czy można mówić o ciemności szerzącej jasność? Czy śmierć może chronić życie?
Ten chłopak otrzymał misje, by sprawdzić czy to możliwe, a doszło do tego wręcz banalnie. Otóż młodzi kochankowie zostali zaskoczeni przez zgraje demonów i dla rozrywki te potwory zabiły dziewczynę na oczach kochanka. By zadać mu większy ból, puścili go wolno, nie wyrządzając żadnej krzywdy.
Chłopak zabrał ciało dziewczyny i zrozpaczony wyruszył w poszukiwaniu ratunku. Traf chciał, że natrafił na samotną kobietę – zadawało mu się, że już ją kiedyś widział. Kobieta obiecała przywrócić do życia dziewczynę, pod warunkiem, że młodzieniec zostanie jej uczniem, a on zgodził się bez chwili zastanowienia.
Kobieta wyciągnęła dłoń nad zwłoki, odmówiła magiczną formułę i po paru sekundach oczy młodej dziewczyny otworzyły się, a potem wstała wyprostowała się i znieruchomiałą.
- Jest twoja. – Powiedziała kobieta. – możesz zrobić z nią co tyko zechcesz. Posłucha każdego rozkazu.
W oczach młodzieńca zapłonęło szaleństwo. Dziewczyna nie została wskrzeszona – czego pragnął, została ożywiona jako bezmyślne zombi.
Z rozpaczy chciał targnąć się na swoje życie, lecz kobieta go powstrzymała.
- Obiecałeś. Musisz zostać moim uczniem.
Obietnica… I tak się stało.
Nakazał jedynie cofnąć czar , by mógł pochować ciało ukochanej. Na pamiątkę wziął sobie tylko jej naszyjnik, skarb którego nigdy nie porzuci.
Po tych przeżyciach pozostała z chłopaka jedynie maszyna – nie zależało mu już na niczym. Wykonywał wszystkie polecenia Armis – takie imię nosiła Nekromantka. Stał się jej uczniem, sługą, obrońcą, kochankiem…
Do nauki się nie przykładał. Po prostu przyjmował wiedzę, którą przekazywała mu kobieta. Uczyła go również walki, magii, taktyki. Odwiedzając wielkie miasta pokazywała kulturę świata, zachowania ludzi.
Armis chciała zrobić z niego wspaniałego Nekromantę, światłego maga. Stan zawieszenia, w który się znajdował, był korzystny dla jego edukacji i podtrzymywała go w nim. Wkrótce nadejdzie czas, w którym tchnie w jego życie nowy sens, a potem chłopak już sobie poradzi sam.
- Na ukończenie nauki dostaniesz ode mnie kris – Rzekła mu pewnego razu.
- Nie chce. – Odpowiedział obojętnie. – Takie życie mi odpowiada. Zostanę z tobą pani do końca, musze cię chronić.
- Nie taka była umowa, musisz dotrzymać słowa.
Nigdy się z nią nie kłócił. Była jego wyrocznią.
Podczas siedmiu lat wędrówek udało mu się poznać arkana nekrmoacji i zgromadzić wiele doświadczenia w boju i kontaktach międzyludzkich, tylko nie wiedział po co. Jedyną rzeczą, którą zaczął wykonywać z ochotą było usługiwanie Armis. Zdawało mu się, że pokochał kobietę, która stała się całym jego światem i sen wreszcie się skończył.
Słonecznego ranka, podczas postoju w kolejnej podróży , obudził się, a w ręku jego znajdował się sztylet o wężowej klindze. Wykonanie broni było niezwykłe. Rękojeść z śnieżnobiałej kości, zdobione złotą nicią, o rzeźbionym zwieńczeniu. Ostrze powlekane czystym srebrem, wyżłobione ozdobne wzory o raz otwory na truciznę.
Oszołomiony wyszedł z namiotu.
- Jest magiczny. – Usłyszał łagodny głos, zdawało mu się, że słyszy go po raz pierwszy. – Mam nadzieje, że ci się podoba.
- Co teraz?
- Teraz zaczniesz żyć! – Odpowiedziała z uśmiechem. – Wiem gdzie przebywają potworzy, które sprowadziły cię na moją drogę. Pora byś odpłacił im za cierpienia, na które cię skazały.
Jak by wybuchła w nim kula ognista, żar rozgrzewał go do czerwoności. Zaczął się trząść, by po chwili stanąć całkiem spokojnym, opanowanym. W jednej chwili zebrał cała swoją wiedzę, doświadczenie. Doskonale wiedział co ma dalej czynić. Spojrzał na swoją nauczycielkę i w milczeniu wyczekiwał.
- Już cię spakowałam. Na mapie masz zamieszczony cel i parę wskazówek. To tydzień drogi stąd. – Podeszła i objęła go. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się jego czarne oczy, a potem namiętnie pocałowała. – Nie zawiedź mnie kochany. – Powiedziała czule, poczym odwróciła się i odeszła.
Demony odnalazł w tydzień, tak jak mu przewiedziała. Po ciuchu zabił ich strażnika krisem, po czym ożywił jako swego sługę. Potem zaczął eliminować kolejnych, aż przyszła pora na ostatniego. Tego, którego nigdy nie zapomni. Tego, co własnymi szponami zabił jego ukochaną.
Słudzy złapali ostatniego demona, a chłopak pochylił się z nożem nad ofiarą.
Wtem wkoło pojawiła się światłość. Młodzieniec spojrzał w górę. Z nieba zszedł ku niemu prawdziwy Anioł.
- Zaniechaj zemsty. – Przemówił czystym, spokojnym, ale mocnym głosem.
- Odebrał mi wszystko dla czego żyłem i to dla własnej przyjemności! – Wykrzyczał chłopak. – Mam prawo!
- Helian, proszę cię. – Głos, który do niego przemówił, był słodki i wysoki - najpiękniejszy na świecie, należał do jego kochanej. – Zrób to dla mnie.
Zza pleców Anioła wyłoniła się piękna dziewczyna. Ze łzami w oczach spoglądała na ukochanego.
Chłopak padł na kolana i wyciągnął dłonie, jak by chciał ją przytulić, a ona ruszyła ku niemu. Po chwili złączyli się w uścisku.
- Jesteś silny Helianie. – Rzekł Anioł tym samym tonem. – Zostaniesz tym, kim się stałeś, ale już nie będzie kierowała tobą zemsta. Masz bronić słabszych przed nieszczęściami które ciebie spotkały. Wykorzystaj w tym celu wszystko czym dysponujesz.
Chłopak słuchał tych słów, spoglądając w oczy dziewczyny. Wiedział, że za tą jedną chwilę, do końca życia będzie posłuszny słowom Anioła i wtedy pocałowała go ukochana i zaraz wybuchła oślepiającym blaskiem. Po chwili pocałunek się skończył, a światło zgasło. Wraz z nim zniknęła dziewczyna. Świecił już tylko naszyjnik, który pozostał niegdyś po niej.
- Będę cię chroniła. – Usłyszał ten sam cudowny głos. – Już nigdy cię nie opuszczę.
Helian chwycił naszyjnik.
- Kocham cię. – Wyszeptał, ale odpowiedzi już nie otrzymał, a naszyjnik zgasł.
Chłopak w końcu podniósł wzrok. Anioł ciągle stał nad nim. Teraz uśmiechał się życzliwie. Tylko kiwną głową i wzbił się w powietrze, by po chwili zniknąć między chmurami.
Młodzieniec znów stał nad demonem, o którym już niemal zapomniał. Wpatrywał się w niego chwilę, po czym wszystkie ożywione sługi opadły na ziemie. Chłopak odwrócił się, schował kris na pas i ruszył przed siebie.
Teraz ubrany w fioletowy płaszcz, wysoki mężczyzna o śniadej cerze i czarnych, krótkich włosach podróżuje przez świat. Podąża drogą narzuconą mu przez los. Drogą, której musi podołać.
- Rasa
- nieznana
- Profesja
- nieznana
- Skąd
- nie wiadomo
- Tytuł
- Mieszkaniec ( Szczegóły )
- Grupy użytkownika
- 1 ( Zobacz listę )
- Dołączył
- wtorek, 30.05.2006, 15:03
- Zawód
- Uczeń
- WWW
- www.helian.blog.onet.pl
- Kontakt
- Wyślij wiadomość