Jam jest Norticus Noctum. Człowiek, mag, nekromanta i dzięki wiedzy którą zbierałem przez 147 lat, udało mi się odkryć bramy między-wymiarowe. Narazie odwiedziłem tylko 4 światy włączając w to mój własny skąd pochodzę. Po trafieniu do tego wymiaru utknąłem, gdyż nie mogę znaleźć żadnej bramy aby uciec z tego miejsca. Zanim zostałem nekromantą zajmowałem się magią przywoływania oraz tworzenia energii/przedmiotów/rzeczy z niczego lub przy użyciu różnych katalizatorów. Posiadam ogromną wiedzę na temat tego jak ludzie myślą oraz funkcjonują ich sposoby zachowania w społeczeństwie oraz w izolacji czy samotności. Magią zająłem się z przymusu, bo jeden z magów w czymś co mógłbym nazwać dla zrozumienia Kolegium Światła. Wtedy to wykazywałem duży potencjał energetyczny ale przeciętny talent, lecz szybkość z jaką uczyłem się zaklęć i ich opanowaniem, sprawiło że wielu było mną zainteresowanych jak również odpowiednicy tutejszej Inkwizycji. Zostałem oskarżony o bycie potomkiem demona. Skazano mnie na wygnanie na lodową pustynię gdzie miałem zamarznąć a ma dusza nie wrócić na płaszczyznę świata demonów. Zabieg ten się nie powiódł zostałem uratowany przez 'Poszukiwaczy' grupę istot których tak jak mnie się obawiano i skazano na śmierć bądź wygnanie. Atak na eskortę był szybki i brutalny. Nie przeżył nikt oprócz mnie. W tamtej chwili umarłem i przyjąłem swe nowe imię. Od tamtej pory stawałem się coraz potężniejszy. W wieku 29 lat wraz z grupą mnie podobnych odszczepieńców przypuściłem atak na miasto które skazało mnie na śmierć. Zniszczyłem jedynie zgromadzenie magów oraz siedziby inkwizycji. Nie zabijaliśmy również na oślep tylko osoby które były odpowiedzialne za nasz los, bo nie byłem pierwszym który został uznany za zło wcielone w tym mieście. Od tamtej pory podróżowałem po świecie w "poszukiwaniu" większej wiedzy, mocy i nowych zaklęć. Wiem już czemu tak się nazwali. W wieku 52 lat postanowiłem założyć własną siedzibę, samotnie i laboratorium i założyłem je na bezkresach Lodowej Pustyni. Nie było łatwo zajęło mi to 4 lata, ale był to dom wart zachodu. Dzięki złej sławie jaką miały osoby takie jak ja miałem wielu gości chcących mnie zgładzić dla 'dobra' świata lub zwyczajnych złodziei. O ile ci pierwsi jeżeli nie byli zbyt natarczywi odchodzili z życiem a z kolei jeżeli złodziejowi udało się wynieść coś na czym mi nie zależało to tez ich puszczałem chyba że szukał czegoś czego nie powinien. Miałem również gości którzy szukali mojej wiedzy i po 30-stu latach oni byli częstszymi osobami, które mnie odwiedzały, dużo na tym zarobiłem. Mojego domu oczywiści strzegły i strzegą nie tylko nieumarli ale też konstrukty, bestie, inne przywołane stworzenia, najemnicy oraz pięć demonów z którymi zawarłem pewne układy. Po kolejnych 20-stu latach znudzony byłem siedzeniem w okolicy i postanowiłem wyruszyć na kolejną podróż. Zwierzęta wypuściłem, a najemników zwolniłem następnie zapieczętowałem swój dom i wyruszyłem na kolejną podróż w wieku 107 lat tym bardziej iż w trakcie mojego wczesnego życia poznałem sekret nie nieśmiertelności ale długowieczności. mijały lat poznawałem nowy świat uczyłem się nowych rzeczy i zająłem się badaniami nad węzłami energetycznymi oraz bramami prowadzącymi wtedy myślałem że do innych płaszczyzn jak świat duchów, bogów i demonów. Nie myślałem że odkryje inne wymiary. Pierwszą podróż odbyłem w wieku 127 lat, następnie w każdym ze światów spędziłem 10 lat. I w końcu trafiłem tu i już ponad dekadę siedzę w tym świecie i zaczynam się obawiać że to koniec moich podróży. Na szczęście ten świat jest najbardziej zaawansowany technologicznie a to daje kilka udogodnień i nadzieje że gdzie magia nie działa technologia pomoże...