Zigi
Pochodzę Z Górskiej Twierdzy ukrytej w Górach Gniewu gdzie czczony jest bóg ognia,lawy i ognistych deszczy - Khairos.Urodziłem się w klanie ognistego węża,gdzie ojciec mój obejmuje stanowisko najwyższego kapłana. W wieku 25 lat zostałem wysłany na wojnę z klanem żelaznego młota.Pierwsza bitwa była zwycięska kilkunastu moich wojów przeciwko około czterdziestu nieprzyjaciół użyliśmy prostej strategi - wróg nadchodził od strony wzgórza a my podzieliśmy się jeden odział okrążył pagórek a drugi czekał w miejscu gdy wrogowie zaatakowali czekających my zaszliśmy ich od tyłu i wybiliśmy wszystkich.Tego wieczora świętowałem razem z resztą wojów.Pod osłoną nocy do naszego obozu weszli przeciwnicy.Wtedy zaczęła się druga bitwa a atak żołdaków żelaznego młota powiódł się.Mimo naszej heroicznej walki przegraliśmy ,a moi wojownicy zostali zabici, na szczęście uciekłem i zawiadomiłem mój klan o porażce.Sknail wielki - nasz wódz rozkazał mnie wygnać do lodowych jaskiń będących siedzibą śnieżnych trolli. Przed odejściem ukradłem najcenniejszy artefakt mego klanu-Ognisty Krzyk czyli młot który przy każdym ciosie parzył ogniem tego któremu był wymierzony był cios.Gy odchodziłem nikt nie wiedział że mam artefakt i że przeżyję w jaskiniach.Wchodząc zauważyłem że Krzyk który zawsze był gorący nagle stanął się chłodny jak każdy inny niemagiczny młot.Przez wiele dni błąkałem się po tunelach,bez żywności,piłem wodę z rzeki pod lodem.
Trzeciego dnia wędrując usłyszałem dziwne ryki następnie odgłos przyśpieszonego oddechu był coraz bliżej,narastał.Wtem z tunelu wyszedł potwór był wysoki na około dwa i pół metra przypominał goryla z długimi kłami błękitną skórą i białą sierścią.Nie czekając na jego reakcję złapałem za młot i z całej siły rzuciłem go nim w głowę.Efekt był do przewidzenia troll z roztrzaskaną czaszką nie żył ale stało się coś ważniejszego Krzyk znowu był gorący. Szybko wziąłem trochę mięsa z trolla i z całych sił uderzyłem młotem w ścianę.Ta pod naporem ognistej broni rozwaliła się jakby była z kartonu.
Jeszcze kilka dni błąkałem się bez celu lecz bez szczególnych wydarzeń.
Co chwila wznosiłem modły do boga ognia ale nie przynosiły skutku.Dziewiątego lub dziesiątego dnia światło zamajaczyło w głębi groty niby słabe światełko w oddali ale ja wiedziałem że to moje modlitwy doszły do uszu mego boskiego władcy,to musiało być wyjście.Biegłem najszybciej jak umiałem uradowany lecz nie byłem na powierzchni ale w innej jaskini.
- Rasa
- Krasnolud
- Profesja
- Strażnik runów ognia i lawy
- Skąd
- Z Górskiej Twierdzy ukrytej w Górach Gniewu
- Tytuł
- Wędrowiec ( Szczegóły )
- Grupy użytkownika
- 0 ( Zobacz listę )
- Dołączył
- czwartek, 13.05.2010, 12:44
- Zainteresowania
- Warhammer 40k,Heroes 1-6.
- Kontakt
- Wyślij wiadomość